Długo przymierzałem się do kupna tej książki. Miałem obawy, że jest to lukrowana opowieść o idealnych ludziach, którzy spędzają czas na modlitwie, pracy i dobrych uczynkach. Jednak w końcu się zdecydowałem i spotkało mnie kilka niespodzianek. Pierwsza to błyskawiczna dostawa: książkę zamówiłem w poniedziałek ok. 14, a w rękach miałem ją już we wtorek ok. 12. Drugą niespodzianką było staranne wydanie i piękne zdjęcia. A największą - ciekawa treść. W przedmowie autor napisał, że przede wszystkim chce opowiedzieć o potężnych przejawach mocy i opieki Bożej. I rzeczywiście mu się to udało, wątek ten subtelnie, ale wyraźnie przewija się we wszystkich opowiadaniach. Jednak jest to również opowieść o ludziach, władykach, jak i prostych mnichach żyjących gdzieś w zagubionej wsi czy pustelni. Spotykamy zatem biskupa Bazylego, który zgodnie z radą spowiednika postanowił być posłuszny wszystkim ludziom, skoro nie miał nad sobą władzy zwierzchniej. I potrafił np. przełożyć swoje obowiązki i pojechać na drugi koniec miasta, żeby spełnić prośbę przypadkowo spotkanej staruszki. Ale możemy również przeczytać o bolesnym dla chuliganów spotkaniu z mnichami, gdy okazało się, że ojciec Aleksander świetnie zna karate. Każde z opowiadań zamieszczonych w tej książce jest ciekawe i jednocześnie mądre, a każda opisywana postać - niezwykła. Naprawdę warto przeczytać.

Ocena: [5 z 5 Gwiazdek!]