Doroteusz Fionik. Od Redaktora
Marcin Mironowicz. Wojszełk - pierwszy prawosławny władca Wielkiego Księstwa Litewskiego
Aleksander Kiryluk. Parafia prawosławna w Nowoberezowie
Doroteusz Fionik. Eugeniusz Jewiec - opowieść o kompozytorze z ziemi bielskiej ....
Krystyna Schmidt. Opowieści o rodzinie Aleksandra Michalewicza ciąg dalszy
Krystyna Schmidt. Materiały archiwalne z okresu studiów Anatola Tymińskiego
Jan Minkiewicz. Ploski nad Narwią. 80 lat parafii prawosławnej
Doroteusz Fionik. Jak Józef Sakowicz szukał żony
Jarosław Swat. Dawne karczmy we włości orlańskiej
Doroteusz Fionik. Dom Langbardów
Rok 1253 w historii Rusi i Litwy zapisał się ważnymi wydarzeniami — koronacją księcia halickiego Daniela Romanowicza oraz koronacją księcia litewskiego Mendoga. Pierwsze wydarzenie miało miejsce w nadbużańskim Drohiczynie, drugie zaś w Nowogródku. W tym samym roku na karty historii wyłania się nasz Bielsk. Latopis halicko-wołyński informuje, że w 1253 roku książę Daniel, wraz z bratem Wasilkiem i synem Romanem, w drodze powrotnej z wyprawy na Horodien, czyli Grodno, zatrzymał się właśnie w Bielsku. Ważną postacią tego czasu, również w kontekście historii Podlasza, jest książę - mnich Woj- szełk, syn Mendoga. Pisze o nim w swym artykule Marcin Mironowicz.
W ubiegłym roku Aleksander Kiryluk, profesor Politechniki Białostockiej, zwrócił się do nas z propozycją wydania swojej książki o rodzinnej wsi Nowokornino. Do tej pory miejscowość była mi znana z przedstawicieli rodziny Martyniuków. To przede wszystkich o. Piotr Martyniuk, dawny wykładowca seminarium duchownego w Jabłecznej i proboszcz sąsiadującej z monasterem parafii w Zabłociu. Tutaj, jako seminarzyści, śpiewaliśmy na służbach.
W seminarium uczyłem się z Piotrem Martyniukiem, synem o. Piotra, który został mnichem z imieniem Paisjusz i jest obecnie arcybiskupem na katedrze przemysko-gorlickiej. Przyjaźniłem się z Andrzejem Martyniukiem z Nowokornina, który w latach 1985- 2007 był psalmistą i diakonem w cerkwi Preczystieńskiej w Bielsku Podlaskim. Prowadził tu chór, będący swoistą szkołą duchowości prawosławnej. Wielu wychowanków tego chóru jest dzisiaj aktywnymi ludźmi Cerkwi.
Propozycję prof. Aleksandra Kiryluka przyjąłem więc z radością, ale i pewną refleksją — czy, jako redaktor, będę mógł należycie ogarnąć temat ludzi z dawnej Puszczy Bielskiej, do których
należą mieszkańcy Nowokornina. Bo ich tradycja historyczna jest inna, niż ludzi z bielskich, okołomiejskich okolic. Tutaj miejscowości ukształtowały się wiele wieków wcześniej, a Bielsk, po raz pierwszy wzmiankowany 770 lat temu, emanował na nie, jako ośrodek duchowości i kultury. Duże wsie strzeleckie, osocznickie i bartnickie w Puszczy Bielskiej powstawały natomiast w XVI і XVII wieku. I chociaż formowali je też, w dużej mierze, bielszczanie, to jednak byt kształtował tu specyficzną mentalność mieszkańców.
Ludzie Puszczy Bielskiej długo musieli zmagać się z lasem, karczując go, aby założyć pola. A było o co się starać, bo gleby tu urodzajne, trzeciej i czwartej klasy, rodzące pszenicę i jęczmień. W dawnych wiekach, kiedy rolnicy mieli do dyspozycji jedynie drewniane sochy, pługi i brony, uprawa tej ciężkiej, gliniastej ziemi była nie lada wyzwaniem. Nowy Kornin, w dodatku, był założony na źródliskach rzeki Łoknicy, dlatego rolnicy cierpieli tu często z powodu zawilgocenia.
Redagując książkę Aleksandra Kiryluka o Nowokorninie, wiele czasu poświęciłem analizie materiałów źródłowych, dotyczących parafii w Nowoberezowie. Dzięki zachowanym, osiemnastowiecznych wizytacjom cerkwi, udało się opisać jej wystrój, w tym ikonostas. W numerze drukujemy fragment książki o Nowokorninie, dotyczący właśnie parafii w Nowoberezowie.
Kiedy redagowałem książkę, nie wiedziałem, że znajomi z Instytutu Sztuki Polskiej Akademii Nauk, na strychu cerkwi w Nowoberezowie, odkryli znaczące fragmenty opisywanego ikonostasu. 11 października b.r., w auli Pałacu Branickich w Białymstoku, odbyła się prezentacja odkrycia, podczas której Zbigniew Michalczyk, Piotr Jamski i Jan Nowicki podzielili się wstępnymi rezultatami prac badawczych nad spektakularnym zabytkiem. Na tyle okładki możemy ujrzeć postacie fundatorów ikonostasu, uwiecznione na ikonie św. proroka Jeremiasza. To niezwykle cenny wizerunek, ukazujący stroje naszych przodków z początku XVII stulecia.
W okresie, kiedy powstawała cerkiew i ikonostas w Nowoberezowie, w Bielsku miało miejsce głośne wydarzenie, które rozeszło się szerokim echem w Koronie i Wielkim Księstwie Litewskim. Była nim ucieczka żony bielszczanina Józefa Sakowicza z żołnierzem pułku księcia Bogusława Radziwiłła. Na podstawie dokumentów z księgi magistrackiej Bielska udało się zrekonstruować tę historię.
W bogatym w treść niniejszym numerze czytelnik znajdzie duży materiał o historii parafii Ploski i miejscowości z nią związanych. Jeszcze w XVIII wieku Ploski należały do parafii Preczystień- skiej w Bielsku Podlaskim. Dane zawarte w bezcennej metryce tej cerkwi z lat 1679- 1702, zaprezentujemy w całości w następnym numerze.
W tym numerze natomiast publikujemy materiał biograficzny o Eugeniuszu Jewcu (1905-1990), wybitnym kompozytorze i dyrygencie, związanym z Dubinami, Wilnem, Bielskiem Podlaskim, Casablanką i Paryżem. Jego ojcem był nauczyciel Jan Jewiec, który ostatni okres swego życia spędził w domu przy ul. Poniatowskiego 14. To obecnie „dom mieszczański” naszego muzeum.
Krystyna Schmidt pisze o Aleksandrze Michalewiczu (1881-1939), nauczycielu i dyrektorze Gimnazjum Białoruskiego w Wilnie oraz duchownym cerkwi św. Eufrozyny Potockiej w tym mieście. Autorka kontynuuje także temat Anatola Tymińskiego, pierwszego dyrektora liceum białoruskiego w Bielsku. A bodźcem ku temu było odkrycie jego teczki osobowej w archiwum Uniwersytetu Warszawskiego. W 2014 roku, kiedy liceum białoruskie w Bielsku Podlaskim będzie obchodzić swe osiemdziesięciolecie, planujemy przygotować wystawę poświęconą pierwszemu jego dyrektorowi.
Jarosław Swat, architekt z Gdańska, rodowodami wywodzący się ze wsi Topczy- kały, pisze o dawnych karczmach na terenie włości orlańskiej. W materiale o domu Langbardów zwracamy się natomiast ku bielskiej architekturze drewnianej, tematowi jakże nabrzmiałemu i bolesnemu dla wszystkich, ceniących tradycje historyczne miasta. Na naszych oczach giną ostatki drewnianego Bielska. Winę za to ponoszą zarówno jego władze, jak też inne instytucje i organizacje, w tym pozarządowe, oraz osoby prywatne. Symbolem katastrofy drewnianego Bielska stał się dom Langbardów z przyległościami, unicestwiony w 1999 roku. Rozebrano go pomimo tego, że w słynnej ekranizacji „Znachora” został swoistą gwiazdą filmową.
Doroteusz Fionik