Tytuł: Żołnierze wyklęci. Białostocczyzna 1945-1947
Wydawca: Fundacja Księcia Konstantego Ostrogskiego
Wydanie Białystok 2019
Wymiary: 14,5 x 21 cm
Ilość stron: 176
Oprawa miękka
ISBN 978-83-939819-2-2
Ta książka boli. Ból wywołują wspomnienia zabijanych, wypowiadane prostym językiem, przez to jeszcze bardziej przejmujące, bolą relacje zabijających, którzy strzelali, bo rozkaz to rozkaz, chociaż sprawa przykra, ból przebija z tekstów dziennikarzy, rozważań historyków, z dokumentów.
Tytuł pozwala się spodziewać chłodnej publikacji, ważącej fakty, spoglądającej na tak zwanych „żołnierzy wyklętych” z dystansu, z szerokiej perspektywy. Książka skupia się jednak na wycinku ich działań na wschodnim pograniczu. I nie jest pracą naukową. Oddaje głos ofiarom, ich potomkom, rodakom, ludziom wrażliwym na krzywdę, nie omamionych prostym podziałem świata na swój i nieswój.
Dużą część tekstów czytelnicy „Przeglądu Prawosławnego” już poznali. O „Burym”, jego działaniach, o innych tużpowojennych zbrodniach, chociażby pacyfikacji Potoki, pisaliśmy wielokrotnie, wspominając przeszłość, ale i śledząc współczesne, a dotyczące tamtych lat, zdarzenia.
Teraz zebraliśmy w całość relacje świadków, oceny badaczy, działania polityków i – głównie młodych – ludzi, którzy chcieliby widzieć wszystko inaczej. Innych sprawców, inne ofiary.
Bo „Bury” i jego oddział to nie kwestia choćby nie wiem jak bolesnej przeszłości. To żywa sprawa dnia dzisiejszego, dzisiejszych relacji i dzisiejszych ocen.
Na ofiarach, na strachu ich bliskich, na początku lat dziewięćdziesiątych osiadł już pył zapomnienia. Doczekali ich przecież tylko ludzie wówczas młodzi, a i oni woleli milczeć. Przekaz międzypokoleniowy był wątły, „żeby i młodych nic złego nie spotkało”.
To późniejsza o ponad dekadę wola uczynienia z „żołnierzy wyklętych” bohaterów, wzorców niezłomności, bezkompromisowych obrońców Polski przed narzucona władzą, wyciągnęła upiory na wierzch.
Rodzina Romualda Rajsa „Burego”, rozstrzelanego wyrokiem sądu za swe zbrodnie, dostała zadośćuczynienie, bo wszystko co czynił, dla dobra Polski czynił, cały jego oddział, duży, zdyscyplinowany, stał się przykładem wierności dawnemu porządkowi. Zaczęto głościć chwałę „wyklętych”, a „Burego” w szczególności, kilka lat temu ruszyły przez Hajnówkę marsze młodych ludzi, skandujących hasła „Bury nasz bohater”.
A kiedy odezwały się głosy, że nie tak przecież było, okazało się, że wszystkiemu winne są ofiary – zaangażowane politycznie, bo przecież Białorusini komunizm wysysają z mlekiem matki, obce, bo inaczej mówiące i inaczej znak krzyża na sobie
kładące, i w ogóle wrogie pod każdym względem.
Trzeba było przypomnieć to co miało być zapomniane, odsłonić, co miało być zasłonięte. Własne śledztwo uruchomił Instytut Pamięci Narodowej. Jego wynik powinien być dla wielbicieli „wyklętych” zimnym prysznicem. Nie ostudził ich jednak.
Linia podziału nie przebiega dokładnie między polsko-katolicką większością i białorusko-prawosławną mniejszością. Białorusini mają wśród Polaków przyjaciół, oddajemy im zresztą w książce głos, ale po „polskiej stronie” zapał do wybielania „Burego” i jego żołnierzy nie gaśnie. Nic nie zapowiada końca.
Wydawca, Fundacja im. Księcia Konstantego Ostrogskiego, redaktor tej książki Eugeniusz Czykwin i cała grupa autorów, z dziennikarzami Przeglądu Prawosławnego i jego współpracownikami, reporterką radiową Walentyną Łojewską, profesorami Eugeniuszem Mironowiczem, Olegiem Łatyszonkiem, Janem Widackim w równym stopniu odwołali się do postaw racjonalnych i do emocji.
Emocje to przede wszystkim, jak powiedziałam, głosy mieszkańców pacyfikowanych wsi, patrzącym z oddali przypisany jest dystans. Te postawy nie tak łatwo rozdzielić.
Do kogo kierowana jest ta książka? Do tych którzy czują i współczują, którzy bronią prawdę, bo nie patrzą na świat przez ideologiczną zasłonę, dla których zabijanie bezbronnych nigdy nie będzie wypływać z patriotyzmu. Do prawosławnych i rzymskich katolików.Czy przemówi do zaślepionych?Może, do kogoś…
Książkę zamyka, tak jak i tę sprzedroku, poświęconą burzeniu cerkwi na Chełmszczyźnie w 1938 roku, tekst o. Damiana (Łuczkowca) o mocy przebaczania. A trzeba. Na każdej Liturgii prawosławni modlą się: Ochroń nas świętymi aniołami swoimimi na wszelkich drogach naszych, aby syn grzechu nie zdołał doprowadzić nas do gniewu. Gniew to potworny ciężar, przez który nie sposób uwolnić się od zła.
Dorota Wysocka