Latopisy Akademii Supraskiej cz. 6
Cerkiew w drodze
Wydawca: Fundacja "Oikonomos"
Oprawa: miękka
Wymiary: 17x24 cm
Ilość stron: 176
ISSN 2082-9299
Spis treści
Abp Jakub (Kostiuczuk)
Słowo wstępne
Alicja Z. Nowak
Na drodze reformy. O kandydatach do stanu duchownego w metropolii kijowskiej (XVI-XVII w.)
Петра Станковска
Взаимоотношения восточнославянской редакции Евангелия и старочешского перевода Библии
Slavia Barlieva, Aleksander Naumow
Relikwie iw. św. Cyryla i Metodego jako świadectwo dynamiki życia religijnego
Antoni Mironowicz
Św. Włodzimierz i jego rola w chrystianizacji ziem ruskich
Agnieszka Gronek
Ikonostas w cerkwi wojskowej w Kozienicach. Zabytek na tle dziejowym
Лариса Густова-Рунцо
Трансмиссия беларусской певческой практики православной традиции в Московское царство (середина XVII века)
Елена Шатько
Церкви Беларуси: летопись колоколов 1950-1980-х годов
Denis Rusnak
Losy prawosławnych monasterów Wilna podczas bieżeństwa i po wojnie
Andrzej Borkowski
Sytuacja patriarchatu ekumenicznego w obliczu przemian politycznych na Bałkanach i Azji Mniejszej na początku XX wieku
Zdravko Stamatoski
Macedońscy wierni w diasporze a polityka cerkiewno-narodowa w Republice Macedonii
Marcin Mironowicz
Nowe źródło do żywota świętego archimandryty Serafina Szachmucia (1901-1946)
Zoja Jaroszewicz-Pieresławcew
Adaptacja prawosławnej ludność przesiedlonej w ramach Akcji ,,Wisła” w Olsztynie i okolicznych miejscowościach
Karol Klauza
The iconic anthropology of the “Eighth Day”
Działalność Akademii Supraskiej
Tegoroczna konferencja zorganizowana została dla uczczenia setnej rocznicy uchodźstwa z czasów pierwszej wojny światowej, które dotknęło setek tysięcy mieszkańców naszego regionu. Kiedy organizatorzy myśleli nad tematem, nie sądzili, że nabierze on w świetle obecnego uchodźstwa tak bardzo aktualnego znaczenia. Dyskusja nad problemem, jaką toczą politycy i przedstawiciele Kościołów, ścieranie się różnych poglądów wymaga również teologicznego podejścia do tej palącej kwestii. Z jednej strony słyszymy głosy wzywające do zamknięcia granic Europy przed ludnością o obcej religii i kulturze, która może stanowić zagrożenie dla Europy. Z drugiej strony, słychać głos Kościoła, aby uchodźców przyjąć, bo przecież opuścili swe domy i ruszyli w nieznane z powodu wojen lub innych zagrożeń. Szukają ratunku przed głodem i śmiercią. Paradoksalnie w tej polemice obie strony odwołują się do chrześcijańskich korzeni Europy. Jedni pragną ochrony jej tożsamości, drudzy mówią o chrześcijańskim obowiązku pomocy każdemu potrzebującemu. Bez wątpienia bardziej znaczące jest wezwanie do przyjęcia wszystkich i okazania miłości bliźniemu w potrzebie, gdyż jest to najważniejsze przykazanie ewangeliczne i podstawowa zasada chrześcijańska. Przecież Europa już w dużej mierze utraciła swoje chrześcijańskie oblicze i to nie z powodu napływu obcej ludności, lecz przez swoją obojętność. Świadczą o tym chociażby nowe wprowadzane niezgodnie z Pismem Świętym ustawy, indyferentyzm religijny, puste chrześcijańskie świątynie. Nawet jeśli napływ ludności z Syrii i Libii, ogarniętych wojną domową, spowodowany jest migracją ekonomiczną, szukaniem lepszego życia, nie zwalnia nas to z obowiązku chrześcijańskiego miłosierdzia, dania schronienia każdemu przybyszowi bez dachu nad głową. Chrystus bowiem mówi w Ewangelii:
Byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie; byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie. Wówczas zapytają i ci: Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie? Wtedy odpowie im: „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili. I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego (Mt 25, 43-46).
Między uchodźstwem z czasów I wojny światowej a obecnym zachodzi istotna różnica, chociaż zarówno tamto, jak i obecne jest skutkiem wojny. Wcale nie chodzi tu o różnice religijne. Mimo całego tragizmu „bieżeństwa”, cierpienia naszych przodków przesiedlanych ze swoich domów na wschód, było ono zorganizowane od początku do końca. Pamiętam opowieści swojej babki z tamtych czasów. Kiedy jej rodzina dotarła do wyznaczonego miejsca1, czekał na nią przygotowany mały domek, a miejscowi przynieśli wszystko, co było potrzebne do życia. Czy z takim przyjęciem spotykają się dzisiejsi uchodźcy z Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki?
Temat Kościół w drodze ma również szersze znaczenie, nie chodzi przecież wyłącznie o przemieszczanie się wiernych. Zagadnienie to można omawiać w wielu aspektach, również w teologicznym. Dla przykładu, Kościół lokalny może się powiększać lub pomniejszać przez migrację ludności, tak dzieje się chociażby w wyniku migracji naszych wiernych do USA, Kanady czy ostatnio do krajów Unii Europejskiej. W sensie teologicznym jest inaczej. Kościół pomniejsza się przez odchodzenie od niego wiernych, którzy przechodzą na stronę grzechu. I odwrotnie, zwiększa się przez ich powrót dzięki pokucie i oczyszczeniu. Podczas każdej Boskiej Liturgii kapłan modli się: „Panie Boże nasz, zbaw lud Twój i pobłogosław dziedzictwo Twoje, zachowaj pełnię Twego Kościoła, uświęć tych, którzy miłują wspaniałość Twego przybytku, otocz ich chwałą poprzez Boską Twą moc i nie opuszczaj nas, pokładających w Tobie nadzieję”.
Kościół to żywy organizm. Kościół ziemski istnieje dzięki ciągłemu wstępowaniu do niego nowych członków poprzez sakrament chrztu. W tym kontekście możemy mówić, iż stanowi dynamiczny organizm Mistycznego Ciała Chrystusa, który podróżuje w historii, a każdy z nas, jego członków, jest w tym życiu nieustannym pątnikiem. Być chrześcijaninem, oznacza kroczyć drogą Ewangelii przez całe życie. „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie” (J 14,6) powiedział Chrystus. Każde zboczenie z drogi Ewangelicznych przykazań i zasad równa się zbłądzeniu. Bez powrotu na drogę ewangelicznych cnót nie ma możliwości dotarcia do Ojca Niebieskiego. Każde zatrzymanie się na tej drodze grozi rezygnacją z dążenia do celu. Droga ta nie jest łatwa, podczas podróży czyha na nas wiele niebezpieczeństw. Ale do końca nie dociera jedynie ten, kto nie próbuje albo rezygnuje z podróży napotkawszy na pokusy czy trudności. Wytrwałego wędrowca czeka cenny skarb - jakim jest życie wieczne w Królestwie Niebieskim. Chrześcijanin realizujący swoje zbawienie to ten, który ciągle kroczy właściwą ścieżką, jest ciągle w drodze.
Nieprzypadkowo archimandryta Platon (Igumnow) pisze, że: „Teologia moralna rozpatruje osobowość niejako niezmienny i statyczny obraz, lecz jako strukturę, mimo iż stosunkowo statyczną, to jednak otwartą, tworzącą się, zawsze w procesie dynamicznego kształtowania, w twórczym wzroście i niejako w drodze”3.
Mogę więc konkludować stwierdzeniem, iż choć mieszkamy pod stałym adresem, nigdzie nie podróżując, w sensie teologicznym jesteśmy nieustannie w drodze.
abp Jakub (Kostiuczuk)