Wydawnictwo: Bratczyk Hajnówka 1997
Oprawa: miękka
Wymiary: 11,5 x 16 cm
Ilość stron: 64
ISBN: 83-907064-6-6
Tekst akafistu w transliteracji rosyjskiej i polskiej
Męczeństwo świętej Eufemii
Na początku IV w., za panowania cesarza Dioklecjana, miastem Chalcedon (w Bitynii) zarządzał prokonsul Pryskus. Wydał on rozporządzenie w sprawie przymusowego oddawania czci pogańskiemu bóstwu Aresowi. Dniem składania ofiar miał być dziesiąty dzień od momentu ukazania się edyktu. Do Chalcedonu, gdzie znajdowała się świątynia poświęcona Aresowi i jego posąg, napływały niezliczone tłumy; jedynie chrześcijanie wzgardzili tą niemiłą Bogu uroczystością. W obawie przed gniewem prokonsula zaczęli w ukryciu oddawać kult Prawdziwemu Bogu. W jednym z domów zgromadziło się czterdziestu dziewięciu chrześcijan, a wśród nich znajdowała się urodziwa dziewica Eufemia. Jej rodzicami byli senator Filofron i jego żona Teodora. Powiadomiony o ukrywających się wyznawcach Chrystusa prokonsul rozkazał otoczyć dom, schwytać przebywających w nim wiernych i postawić przed sądem. Pojmani chrześcijanie byli gotowi na męki i oddanie swego życia za Chrystusa. Ujrzawszy ich, dumny władca zapytał:" Czy to wy sprzeciwiacie się cesarskiemu oraz mojemu rozporządzeniu i nie chcecie składać ofiary wielkiemu bogu Aresowi?” Uzyskał tą odpowiedź: "Rozkazowi cesarskiemu, jak również rozkazowi prokonsula, należy się niewątpliwie podporządkować, ale tylko wtedy, gdy ów rozkaz nie jest sprzeczny z wolą Bożą. Jeśli zaś rozporządzenie to jest skierowane przeciwko Bogu, to nie należy go wypełniać, co więcej - trzeba mu się zdecydowanie przeciwstawić. Oddajemy bowiem cesarzowi, co cesarskie, a co boskie - Bogu (por. Mt 22,21). Wymagacie od nas okazywania czci nie Stwórcy, lecz stworzeniu i zmuszacie do sprawowania obrządku ofiarnego dla Szatana, a nie Boga Najwyższego. Takiego rozkazu nie możemy spełnić. Czcimy bowiem żyjącego na niebiosach Boga Prawdziwego.” Gnębiciel nie od razu wydał na tortury mężnych chrześcijan. Starał się najpierw nakłonić ich do bałwochwalstwa obietnicami zaszczytów i korzyści materialnych. Gdy nie odniosło to pożądanego skutku, zagroził im straszliwymi mękami. Święci odrzekli jednak, że cierpienie nie przeraża ich że chętnie pójdą na tortury, aby wykazać moc swego Boga i w ten sposób zawstydzić tych, którzy uwierzyli w bezsilne i martwe bożki. Wobec takiej odpowiedzi prokonsul wprowadzi! w czyn swoje pogróżki. Przez dziewiętnaście dni wyznawców Chrystusa poddawano różnym torturom, znosili przy tym głód oraz pragnienie. Dwudziestego dnia zostali ponownie postawieni przed nieprawnym sądem, który na próżno starał się ich złamać. Po zakończeniu rozprawy ciemiężyciel rozkazał odprowadzić ich do więzienia. Eufemia wciąż była pośród nich. Wyróżniała się z otoczenia urodą oraz młodością. Prokonsul zauważył ją i zatrzyma! przy sobie. Święta modliła się gorąco do Chrystusa, prosząc o wsparcie , zaś prześladowca starał się omamić ją miłymi słowami, prezentami i różnymi obietnicami, chcąc zmienić jej przekonania oraz podbić serce. Postawa Eufemii była jednak niezachwiana. Nie pozyskawszy jej sympatii podstępną i nieszczerą dobrocią, prokonsul zmienił taktykę i rozkazał przygotować specjalne koło z ostrymi nożami. Na polecenie gnębiciela dziewczynę przywiązano do obręczy i wprawiono ją w ruch. Ciało męczennicy było cięte nożami, a jej kości łamane. Modliła się całym sercem: "Wejrzyj na mnie, Boże - mówiła w duchu - i wesprzyj mnie, aby wszyscy się przekonali, że jesteś Jedynym Bogiem i niewzruszoną ostoją tych, którzy Tobie ufają.” I oto raptem koło się zatrzymało - zjawił się Anioł Boży, który uwolnił Świętą i uzdrowił jej rany. Jednak tak wielki cud nie przyniósł żadnego pożytku tam, gdzie złość i nienawiść oślepiła serca i umysły. Oprawcy nie byli w stanie dojrzeć w zaistniałym zdarzeniu mocy Boga Żywego, lecz uznali cud za rezultat magii. Postanowiono wrzucić męczennicę do płonącego pieca. Znowu zaczęła się modlić. “ - Boże, który mieszkasz na wysokości i spoglądasz na uniżonego (por. Iz 33,5; Ps 138,6)! Wybawiłeś trzech mężów skazanych w Babilonie na spalenie, sprawiłeś, że ogień ich nie dotknął, albowiem zesłałeś im rosę z niebios. Wspomóż także mnie, służebnicę Twoją! Znoszę bowiem męki dla chwały Twojej, Boże.” To powiedziawszy, spokojnie czekała, aż zostanie wypełniony rozkaz. Wykonać go mieli dwaj żołnierze Wiktor oraz Sostenes. Ale każdy z nich ujrzał pośród płomieni aniołów, którzy przyszli z pomocą męczennicy. Wówczas żołnierze kategorycznie odmówili spełnienia rozkazu. Oświadczyli, że nie ośmielają się tknąć Eufemii i wolą gniew prokonsula nad gniew jaśniejących mężów, których ujrzeli wśród płomieni. Posądziwszy żołnierzy o przynależność do chrześcijaństwa, prokonsul rozkazał ich uwięzić. Męczennicę wrzucili do pieca dwaj inni żołnierze, ale z paleniska buchnął ogień, który ich spalił. Dziewczyna śpiewała w piecu pieśń trzech młodzieńców z Babilonu, zaś żar się jej nie imał-Jezus Chrystus, Oblubieniec dziewicy, wstąpił w ogień, aby zrosić ją niebiańską ochłodą. Gdy palenisko wygasło, Święta wyszła z niego cała i zdrowa, co wprawiło gnębicieli w zdumienie. Nie wiedząc, co począć w tej sytuacji, prokonsul odesłał Eufemię do więzienia i wezwał do siebie Wiktora wraz ze Sostenesem. Domagał się od nich, aby pokłonili się bożkom. Żołnierze zgodnie oświadczyli: “ - Dotychczas byliśmy w błędzie. Ale dzisiaj dane nam było poznać Boga Jedynego, Stworzyciela nieba i ziemi. Jego czcimy, zaś twoim bałwanom od dzisiaj nie będziemy się kłaniać! Ciała nasze są w twoich rękach, a dusze swoje Bogu polecamy.” Za taką postawę zostali osądzeni na pożarcie przez dzikie zwierzęta. Gdy wprowadzono ich do cyrku, modlili się żarliwe. Usłyszeli z nieba głos, który wzywał ich do zachowania pokoju. W radości ducha umarli, zwierzęta zaś nie tknęły ich ciał, a chrześcijanie potajemnie ich pogrzebali. Następnego dnia rano gnębiciel wezwał Eufemię na rozprawę. Święta była nieustraszona. Poddano ją nowym męczarniom. Najpierw powieszono ją i ostrymi narzędziami zadawano rany, a potem wrzucono do głębokiego rowu napełnionego wodą w której pływało mnóstwo żmij i innych jadowitych gadów oraz płazów. Męczennica modliła się nieustannie i również z tej próby wyszła niepokonana. Wówczas oprawca kazał ją bić pałkami, a potem przepiłować ostrzem. Ale piła nie uszkodziła ciała świętej . W końcu prokonsul skazał błogosławioną dziewicę na pożarcie przez dzikie zwierzęta i poprowadzono ją do cyrku. Święta modliła się o to, aby Bóg zesłał kres cierpieniu, aby przyjął jej duszę w Swoje ręce i wprowadził do upragnionej niebiańskiej krainy. “ - Boże Wszechmocny - mówiła. - Objawiłeś przeze mnie Swoją niepokonaną moc, zdeptałeś moimi nogami biesy i pohańbiłeś szaleństwo gnębiciela, a mnie wywyższyłeś ponad wszelkie męki. Przyjmij moje cierpienie jako ofiarę składaną Ci w pokorze i ze skruchą. Weź duszę moją i wprowadź ją do orszaku świętych męczenników. Niech będzie błogosławione Imię Twoje na wieki! Kiedy stanęła na arenie cyrku, wypuszczono z klat lwy oraz niedźwiedzie. Zbliżywszy się do niej zwierzęta lizały jej nogi, jedynie niedźwiedzica zraniła ją lekko. Rana zaczęła krwawić i Święta oddała swego ducha Bogu. Ziemia się zatrzęsła, miasto się zachwiało, świątynie runęły. Wśród ludzi zapanowało przerażenie - wszyscy pospiesznie opuścili cyrk. Ciało męczennicy zabrali jej rodzice i pochowali ze czcią w pobliżu miasta. Dziękowali Bogu w radości ducha, że dostąpili łaski wydania na świat błogosławionej córki, która przelała krew za Oblubieńca swego Jezusa Chrystusa. Z biegiem czasu nad grobem Eufemii zbudowano świątynię ku jej czci - tutaj właśnie odbywał się Czwarty Sobór Powszechny w 451 r. W V w. wzniesiono świątynie pw. męczennicy Eufemii w Rzymie i Mediolanie. W 617 r. jej relikwie zostały przeniesione do Konstantynopola.