Tytuł: Akafist Ikonie Bożijej Matieri "Wospitanije"
Stron: 48
Format: 11,5 x 16 cm
Oprawa: miękka
Wydawca: Bratczyk Hajnówka 2004
Wydanie II
ISBN 83-907064-7-4
Tekst akafistu w języku cerkiewnosłowiańskim w transliteracjach rosyjskiej i polskiej.
Św. Jan Złotousty o wychowaniu dzieci
Prorok mówi: Masz synów? Pouczaj ich i od dzieciństwa naginaj ich szyje (Syr. 7,25). Ale Bóg nie tylko ustami proroka przekazuje nam swoje przykazania. Bóg staje także po naszej stronie ostrzegając dzieci niepokorne wobec rodziców: Ktokolwiek złorzeczy swemu ojcu i swojej matce, poniesie śmierć (Kapł. 20,3). Bóg karze śmiercią tych, którzy są winni wobec was, a wy z zimną krwią patrzycie na grzechy, które oni popełniają wobec najwyższej władzy. Występują przeciwko Bogu, przekraczając Jego przykazania, a wy patrzycie na to bez słowa sprzeciwu, bez najmniejszej próby ich ukorzenia. Co traci Bóg z powodu ich grzechów? Nic. Lecz wy, czy nie powinniście się wstydzić za samych siebie. Albowiem ten, który opuszcza Boga, nie będzie już szanował ani swego ojca, ani samego siebie. Dzieci pokorne i wierne Bogu w wypełnianiu Jego prawa znajdą obfite źródło szczęścia, nawet przemijającego. Biedak, lecz posiadający chrześcijańskie morale, zmusza nas, abyśmy go szanowali i kochali. Natomiast, jeżeli posiadacie złe i rozdrażnione serce, bogactwo nie zbawi was od odwrócenia się od was waszego środowiska. Młodzieniec, któremu dacie dobre wychowanie, będzie się cieszył ogólnym poważaniem. O ile milszy stanie się on dla was samych. Wasze przywiązanie nie będzie tylko głosem natury. Będzie ono owocem jego cnoty. Za to w czasie waszej starości odpłaci on wam swoją synowską miłością będzie waszą podporą. Albowiem ci, którzy nie oddają czci Bogu, nie szanują również swoich rodziców. Za to czczący Boga, Ojca wszystkich ludzi, zawsze będą szanować tych, którzy dali im życie. Przypuśćmy, że wypełnicie wszystkie przykazania, lecz naruszając to jedno jedyne, będziecie surowo ukarani. Posłuchajcie opowieści, pochodzącej z historii pewnego starego narodu. Zrozumiecie, na jaką karę skazują siebie ojcowie, nie dbający o wychowanie swych dzieci. Był kiedyś pewien kapłan judejski poważany za swą wysoką moralność. Nazywał się Eliasz. Kapłan ten miał dwóch synów, którzy ciągle pogrążali się w rozpuście. Ojciec rzadko zwracał na to uwagę. Czasami niektóre ich występki zmuszały ojca do czynienia synom wyrzutów. Robił to bez należytej surowości i władzy. Należało surowo ukarać synów, poczynić stanowcze kroki w celu ukrócenia nieporządku. Nic takiego jednak nie miało miejsca. Ojciec ograniczył się tyko do napomnienia: nie tak, moi synowie, gdyż niedobra to wieść, którą słyszę (l Sm. 2,24). Czy tak należało mówić? Synowie zasmucali Boga, a ojciec nazywał ich swymi dziećmi? Synowie zapominali o Tym, wobec którego byli zobowiązani swym życiem, a ojciec uznawał ich jeszcze za swą rodzinę? Nadaremnie i bez pożytku ojciec udzielał im napomnień. Nie, tutaj nie były potrzebne napomnienia, lecz pouczenia silne, działanie surowe i groźne. Ojciec powinien był działać za pomocą strachu, uwolnić młode serca z pęt Napominania? Dzieci Eliasza miały ich dosyć. Bezużyteczne słowa! Przestępcza dobrotliwość, której ofiarami stali się młodzieńcy. Rozpoczyna się walka, nieszczęśnicy stają się zdobyczą złego. Ojciec dowiedziawszy się o ich uczynkach, pada na ziemię, rozbija sobie głowę i umiera. Niedawno mówiłem wam, iż ojcowie nie starający się o chrześcijańskie wychowanie swych dzieci, stają się nieomal dzieciobójcami. Czy nie jest to prawdą? Któż był winien śmierci dzieci Eliasza? On sam. Prawdą jest, iż miecz wroga ich uśmiercił, ale to beztroska ojcowska spowodowała jego uderzenie. Synowie, pozostawieni bez niebiańskiej opieki, zginęli od strzał Filistyńczyków. Ojciec zgubił siebie i ich. A my przecież widzimy takie sytuacje na co dzień. Ilu jest rodziców, którzy nie chcą wziąć na siebie trudu poprawy swych dzieci, niepokornych i rozpuszczonych. Rodzice jakby boją się zasmucać swe dzieci. Nieporządki się powiększają. Bezkarność może doprowadzić nasze dzieci przed oblicze sądów państwowych. Nie poprawiając dzieci stajecie się współwinni. I oto sąd ludzki rozciągnął nad waszymi dziećmi swoje prawo. Boicie się poddać dzieci łagodnej karze. Ale jak wielki brak szacunku spadnie na was, gdy syn już przed wami nie stanie? Ojciec będzie się wstydził i będzie unikał ludzkich spojrzeń.
(Opracowano na podstawie „Wiadomości Bractwa”)